Alternatywne zwiedzanie Kordoby z „pirackim przewodnikiem”

Już podczas mojej pierwszej wizyty w Kordobie jesienią 2012 roku moją uwagę zwróciły naklejone na jednej ze ścian kartki z literami imitujące prawdziwą nazwę ulicy. Spodobało mi się przede wszystkim znaczenie, była to bowiem ulica „Na którą idziesz”. Niedługo po przyjeździe na wolontariat do Kordoby odnalazłam kolejne dwie podobne „pirackie” nazwy ulic. Były to: „Zabronione wracać do tyłu” i „Znalazłam/em skrót”. Czytaj dalej

Maj w Kordobie. Część druga świętowania, czyli Festiwal Patiów

Wiele razy widziałam na ulicach Kordoby turystów przystających przed otwartymi drzwiami jakiegoś domu, zaglądających z ciekawością i próbujących podejrzeć jego wnętrze. Muszę się Wam przyznać, że mi samej zdarzyło się zrobić to samo: zatrzymać się na chwilę skuszona widokiem pięknego patia. Zastanawiałam się w takim momencie czy zbliżając się nieco do drzwi czy bramy i podziwiając przez moment dekorację patia nie naruszam zbytnio intymności czyjegoś domu. Czytaj dalej

Witaj w domu!

Jestem już w Warszawie od trzech tygodni. Po kilku dniach radości z możliwości zobaczenia mojej rodziny i przyjaciół, odwiedzenia ulubionych miejsc i posmakowania moich ulubionych polskich dań, nadszedł czas melancholii. Wracam do domu po zagranicznym wyjeździe już po raz trzeci i wcale nie oznacza to, że teraz jest mi dużo łatwiej. Dotarło już do mnie, że nie są to tylko krótkie wakacje i że nie będę już mogła robić tych samych rzeczy które robiłam będąc w Kordobie. Czytaj dalej

Maj w Kordobie. Część pierwsza świętowania, czyli „Święto Krzyży”

Jak już mówiłam w poprzednim poście, maj w Kordobie jest miesiącem szczególnym i pełnym atrakcji. Pierwszą z nich, w której miałam okazję uczestniczyć było pięciodniowe Święto Krzyży. Od środy do niedzieli w różnych miejscach miasta (przede wszystkim na niewielkich placach i czasami patiach) ustawione były konstrukcje w kształcie krzyża udekorowane żywymi kwiatami, zazwyczaj goździkami. Krzyże ozdobione są kwiatami doniczkowymi, często ustawia się je przy fontannie lub wykorzystuje się inne istniejące elementy architektoniczne danego miejsca mogące upiększyć otoczenie.

Czytaj dalej

W oczekiwaniu na maj

Koniec kwietnia bezlitośnie przypomina mi o tym, że został już tylko jeden miesiąc mojej przygody z Wolontariatem Europejskim w Kordobie. Ale za to jaki miesiąc – MAJ! Maj w Kordobie to swego rodzaju mit, ileż to już razy słyszałam: „Ach! Zostajesz w Kordobie do końca maja? Zobaczysz, że nie będziesz chciała wyjechać!”. Czytaj dalej

Wielki Tydzień w Kordobie z różnych punktów widzenia

Niedziela Palmowa (Domingo de Ramos). Procesje z punktu widzenia turysty.

Pierwszego dnia decyzja o oglądaniu procesji została podjęta spontanicznie. Wraz z moim przyjacielem Ibanem poszliśmy w stronę centrum oczekując, że spotkamy którąś z procesji. Nie było to trudne, wystarczyło kierować się w stronę, w którą zmierzali odświętnie ubrani mieszkańcy Kordoby, niektórzy ze składanymi krzesełkami. My, w zwykłych ubraniach czuliśmy się tam nieco nie na miejscu, jak przypadkowi turyści. Jednak były też osoby, które rzeczywiście znalazły się w tłumie zupełnie w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Mam tu na myśli prawdziwych turystów z walizkami, szukających swojego hotelu, próbujących przebić się przez tłum ludzi i przejść pomiędzy uczestnikami procesji. Czytaj dalej

Jak pachnie Kordoba wiosną?

W ostatnich dniach spacerując ulicami Kordoby nie da się nie zauważyć, że miasto pachnie w charakterystyczny sposób. Mieszają się tutaj dwa rodzaje zapachów: kwiatu drzewka pomarańczowego (azaharu) oraz topionego wosku i kadzidła.

Końcówka marca przyniosła nam prawdziwie letnie temperatury (około 30 stopni Celsjusza) i pojawienie się na drzewkach pomarańczowych i cytrynowych kwiatu azaharu. Niemal na wszystkich mniejszych i większych ulicach w Kordobie na każdym kroku można spotkać drzewka pomarańczowe, które obecnie pokryte są białym i przyjemnie pachnącym kwiatem. Moim zdaniem zapach azaharu przypomina mieszankę pomiędzy bzem i jaśminem. Spacerując po mieście nie sposób od niego uciec.

Drugi charakterystyczny zapach ma związek z obchodami Wielkiego Tygodnia (la Semana Santa). I mówię tutaj o Wielkim Tygodniu zamiast o Wielkiejnocy nie bez powodu. W Kordobie to właśnie oglądanie wielkotygodniowych procesji wydaje się ważniejsze niż dzień Zmartwychwstania. Wielki Czwartek i Wielki Piątek są dniami wolnymi od pracy. Sam za siebie mówi fakt, iż w tym roku w Kordobie każdego dnia Semana Santa odbyło się po sześć procesji a w niedzielę wielkanocną tylko jedna.

Począwszy od Niedzieli Palmowej, kiedy to odbywa się procesja z udziałem figury Chrystusa na osiołku (tzw. Borriquita) ulicami Kordoby każdego dnia Wielkiego tygodnia przechodzi kilka różnych procesji. Ich organizacją zajmują się bractwa (hermandad albo cofradía) skupione w celu podtrzymywania kultu figur (często zabytkowych) Chrystusa i Maryi.

Wraz z zbliżającą się Wielkanocą wielokrotnie słyszałam pytanie „lubisz Wielki Tydzień?”. Za każdym razem brzmiało dla mnie ono trochę dziwnie. Nie chodziło tutaj o to, czy jestem osobą wierzącą, pytanie było raczej zadawane tak, jakby pytano mnie o to, czy lubię piłkę nożną, chodzić do kina albo czytać książki. Wśród mieszkańców Kordoby opinie są podzielone, są osoby, które najchętniej wyjeżdżają w tym czasie z miasta i są też inni, którzy planują trasę oglądania procesji tak, aby żadnej nie przegapić. Rodziła się we mnie ciekawość jak naprawdę wyglądają te osławione procesje i w czym tkwi ich urok. Ostatecznie oglądałam procesje przez trzy dni i na trzy różne sposoby i opiszę je w kolejnym poście.

Ślimak, ślimak pokaż rogi!

mamy slimaki

Mamy ślimaki! Hay caracoles! – wraz z nadejściem marca i lepszej pogody obwieszczają to dumnie niemal wszystkie bary i restauracje w Kordobie. Natomiast na wielu placach i w miejscach, gdzie dostępny jest skrawek wolnej przestrzeni, jak grzyby po deszczu wyrosły budki-bary, oferujące ten oryginalny przysmak.

Czytaj dalej

Spotkanie ewaluacyjne w połowie projektu

Dwie rzeczy, które są dla mnie bardzo ważne w Wolontariacie Europejskim to możliwość nauki oraz samodoskonalenia się, a także możliwość poznania innych kultur. Pomimo tego, że cały czas spędzony na realizacji projektu jest doskonałą do tego okazją, momentami, kiedy te dwa elementy splatają się w szczególny sposób, są szkolenie po przyjeździe i ewaluacja w połowie projektu.

Czytaj dalej

Łaźnie arabskie w Kordobie dawniej i dziś (część pierwsza)

Rzymianie mieli swoje termy, Finowie mają sauny, Rosjanie banię. Hiszpanie natomiast (przede wszystkim na południu kraju) mają… hammam, czyli łaźnie arabskie (baños árabes), których obecność zawdzięcza się rządom muzułman (Al-Andalus) na tych terenach w latach 711- 1492. Czytaj dalej