Dlaczego w Sylwestra nikt nie odlicza ostatnich sekund i dlaczego do hiszpańskich dzieci nie przychodzi Święty Mikołaj

Zapraszam do kolejnej odsłony bożonarodzeniowych hiszpańskich zwyczajów.

6

Nadchodzi koniec roku (la Nochevieja – Stara Noc), który Hiszpanie najczęściej żegnają w gronie rodzinnym. W nocy spotykają się w domu na kolacji, której nieodłącznym elementem jest oczekiwanie na wybicie godziny dwunastej. Tutaj napotykamy zasadniczą różnicę w porównaniu z tym jak celebrujemy ten moment w Polsce.

Nie odlicza się ostatnich sekund starego roku a dwanaście uderzeń zegara oznajmiające północ. W zasadzie nikt nie odlicza bo nie ma na to czasu. Z każdym wybiciem zegara trzeba zjeść jedno winogrono, co ma zapewnić pomyślność na kolejne miesiące nadchodzącego roku. Ja niestety nie podołałam temu zadaniu, sekunda to naprawdę mało czasu. Idealnym rozwiązaniem jest połykanie owoców w całości, jednak do tego też potrzeba wprawy. Następnie wznosi się toast szampanem lub jego hiszpańskim odpowiednikiem – „kawą” (hiszp.: cava). Po części rodzinnej często następuje część bardziej rozrywkowa, młodzież idzie ze znajomymi na imprezy do dyskotek, gdzie mają już wykupione wejściówki a niektórzy starsi uczestniczą w balach sylwestrowych, tak zwanych kotylionach.

W Kordobie, na jednym z głównych placów (Las Tendillas) organizuje się zazwyczaj wspólne odliczanie i koncert. Jedną z charakterystycznych rzeczy, która stała się już tradycją w tym mieście jest to, iż to nie zegar wybija ostatnie dwanaście sekund, są to natomiast uderzenia w struny gitary hiszpańskiej.

Kolejną różnicą pomiędzy Sylwestrem hiszpańskim a polskim jest to, że (ku mojemu smutkowi) Nowego Roku z reguły nie wita się tutaj sztucznymi ogniami. Na koncercie, na który poszłam, był owszem krótki pokaz pirotechniczny, ale były to chyba jedyne sztuczne ognie jakie odpalono tego dnia w mieście. Nocą można usłyszeć pojedyncze wystrzały petard, jednak puszczanie fajerwerków na ulicy na własną rękę jest zabronione.

7

 W Nowy Rok wszyscy odpoczywają po szaleństwie sylwestrowej nocy, jak powiedział mi mój znajomy, to najprawdopodobniej tego dnia, spośród wszystkich świątecznych, pracuje najmniej osób (i automatów chyba też ;). Przekonałam się o tym na własnej skórze kiedy po dotarciu do stanowiska wypożyczania rowerów zorientowałam się, że tego dnia ta usługa nie była dostępna. Pomimo tego, że system jest zautomatyzowany i teoretycznie 1 stycznia, jako dzień wolny od pracy, jest dobrą okazją do tego, żeby wsiąść na rower i zażyć trochę aktywnego odpoczynku po kilku dniach biesiadowania.

8

Dzień poprzedzający święto Trzech Króli jest szczególnie ważny dla hiszpańskich dzieci. W każdym mieście i miasteczku piątego stycznia organizowane są orszaki Trzech Króli. Tego właśnie dnia, Królowie (po hiszpańsku: los Reyes Magos – Królowie-Magowie) przybywają do miasta na udekorowanych  platformach, zwanych karocami, w asyście postaci z bajek, zwierząt i muzyki.

Trzej Królowie przemieszczają się po ulicach, aby mogły powitać ich dzieci z poszczególnych części miasta. Dzieciom rozdawane są słodycze i drobne upominki jako zapowiedź tego, co spotka ich kolejnego dnia.

9

Zwróciliście uwagę, że przy okazji Wigilii i Bożego Narodzenia nie wspomniałam nic o prezentach od Świętego Mikołaja? Oczywiście wszystko zależy od zwyczajów w konkretnym domu, często jest tak, że skoro jest to okazja do rodzinnego spotkania w większym gronie, to łatwiej jest się wymienić prezentami. Dodatkowo np. w Katalonii i Aragonii prezenty wydala (dosłownie) dosyć oryginalna i ciekawa postać (Caga Tió). Jest to ni mniej ni więcej tylko przykryty kocem pień drzewa, z wymalowaną twarzą, któremu zostawia się codziennie jedzenie, począwszy od 8 grudnia. Dokładnie w wigilijną noc przejedzony Caga Tió wydala prezenty „zachęcony” uderzeniami kijem i piosenkami śpiewanymi przez dzieci. Jak to wyglada, możecie zobaczyć poniżej:

Ale zaraz, zaraz… była tu mowa o Trzech Królach! Oprócz regionalnych tradycji i tego, że Święty Mikołaj stał się znany za sprawą zagranicznych wpływów, w Hiszpanii tradycyjnie prezenty przynoszą Trzej Królowie. Dzień wcześniej los Reyes Magos przybywają do miasta i od tego momentu dzieci grzecznie czekają w swoich domach. Po powrocie ze spotkania z Trzema Królami czyszczą swoje buty, wystawiają je przed drzwi swojego pokoju lub do salonu i zostawiają obok jedzenie dla zmęczonych podróżą Królów i ich wielbłądów. To wszystko po to, aby kolejnego dnia rano znaleźć słodycze i prezenty zostawione nocą przez Królów.

Kiedy byłam mała, straszono mnie, że jeśli będę niegrzeczna Mikołaj może przynieść mi rózgę, natomiast Trzej Królowie dzieciom, którym nie udało się dochować obietnicy bycia grzecznym, przynoszą węgiel. Często w formie ostrzeżenia na przyszły rok Trzej Królowie zostawiają brązowe cukierki przypominające kolorem i  kształtem kawałki węgla.

Ostatnią rzeczą charakterystyczną dla obchodów tego dnia jest ciasto, które nazywa się Roscón de Reyes. Ma ono kształt oponki i jest udekorowane kolorowymi owocami kandyzowanymi, co ma przypominać kształtem i ogólnym wyglądem ozdobione klejnotami korony Trzech Króli. W cieście umieszcza się fasolkę i ten kto ją znajdzie jest „królem” tego dnia. W innej wariacji, fasolka może być przypalona i tym razem oznacza wątpliwe szczęście dla znalazcy – musi zapłacić za ciasto, królem spotkania zostaje natomiast osoba, której wraz z kawałkiem ciasta przypadnie porcelanowa figurka.

1 thoughts on “Dlaczego w Sylwestra nikt nie odlicza ostatnich sekund i dlaczego do hiszpańskich dzieci nie przychodzi Święty Mikołaj

  1. Pingback: 2014/2015 | la polaca w kordobie

Dodaj komentarz